W większości większych firm mamy do czynienia z grupami pracowników, których bezpośrednio nadzorują menadżerowie. Odpowiedzialni są oni za zespoły, a także składają raporty do szefostwa. Pilnują, by każdy w danej ekipie wykonywał swoje zadania oraz starają się rozwiązywać problemy społeczności.
Co myślą pracownicy?
Wielu pracowników branży IT mówi, że bez menadżera są oni w stanie pracować lepiej, szybciej i efektywniej. Czują się przez niego ograniczani – narzucane są im zadania, których nie są w stanie wykonać, albo są, lecz potrzebują na nie więcej czasu – co spotyka się z niezadowoleniem szefostwa. Skargi napływają również na niewykonalne normy i niepotrzebne raporty czy formularze, z którymi niejednokrotne musza borykać się po godzinach pacy. Wskazują również na brak zaangażowania ze strony menadżera i niejednokrotnie jego przekonanie o własnej wyższości – przypisuje on sobie działania całej grupy, uważa się za jedyna kreatywna osobę, choć tak naprawdę jego wkład w przygotowanie projektu jest marginalny – większość zadań jest przez niego uważana jednak za zbyt trywialne, by miał się nad nimi osobiście pochylić. Podwładni niejednokrotnie odnoszą również wrażenie, że stanowisko menadżera opiera się głównie na przemowach, które nie wnoszą nic rzeczywistego do ich zadań – nie mają tez poczucia, by byli jakkolwiek motywowani czy doceniani.
Jak to wygląda z perspektywy menadżera?
Warto pamiętać, że menadżerami często stają się ci pracownicy, którzy zajmowali poszczególne stanowiska w firmie najdłużej, lub których praca była najwydajniejsza. Są oni inżynierami, technikami czy informatykami – i w kwestiach analitycznych są naprawdę dobrzy. Gorzej jednak mogą wychodzić im zarządzanie zespołem czy kontakty międzyludzkie – nie zostali oni skierowani na odpowiedni kurs, nie skończyli studiów z tego zakresu lub po prostu nie czują się pewnie w takich reakcjach. Patrząc z tej perspektywy menadżer zostaje pozostawiony na lodzie – dostał zadanie, z którym nie wie, w jaki sposób ma sobie poradzić.
Dodatkowo są zmuszani, z racji swojego awansu, do nieustannego balansowania na linie – musza spełniać oczekiwania szefostwa przy jednoczesnym zauważeniu potrzeb i problemów pracowników. Sprawia to, że niejednokrotnie kończą oni w pętli niekończących się obowiązków, i musza zmagać się z wiecznym niezadowoleniem i rozgoryczeniem, a także poczuciem niemocy. Pracy nie ułatwia również częsta niechęć kolegów niższych szczeblem – żywią oni urazę za wyższe zarobki, nie dostrzegają jednak zwiększonej odpowiedzialności. Menadżerowi bez zdolności przywódczych trudno będzie zmobilizować zespół do pracy a także skłonić go do wykonywania narzuconych zadań – z tego powodu podwładni mogą niejednokrotnie ignorować zalecenia menadżera, co z kolei spowoduje niezadowolenie szefostwa i brak możliwości dalszego awansu.
Kwestia ta wygląda zupełnie inaczej z dwóch różnych punktów widzenia. Z pewnością praca bez menadżer byłaby możliwa i wykonalna – dużo zależy jednak od specyfiki wykonywanego zawodu i tego, jak wiele pracy odbywa się w grupach czy zespołach. Dobry menadżer będzie motywował pracowników, rozumiał ich potrzeby oraz starał się znaleźć rozwiązania ich problemów – nie jest jednak łatwo trafić na dobrego menadżera. Z tego powodu też wiele firm decyduje się na stopniową rezygnację z tego stanowiska – może jednak lepszym rozwiązaniem byłoby oddelegowanie na odpowiednie kursy, zamiast całkowitego usunięcia takich miejsc pracy?